
Dzisiejszy wpis jest szczególny...a to dlatego, że dzisiejszy przepis jest wyjątkowy. Przynajmniej dla mnie. Owa najwspanialsza lasagne z dynią...była pierwszą potrawą, jaką kiedykolwiek obfotografowałem!! Było to mniej więcej rok temu, kiedy to po spróbowaniu tego dania, wyszperanego w blogosferze, tak się w nim rozsmakowałem, że chciałem je jak najszerzej rozpropagować;)))
Nie mogłem zatem w inny sposób zainicjować swojego udziału w dyniowym festiwalu Bei, aniżeli właśnie w ten...
Przyznaję, jestem uzależniony od dyni! Jem ją gotowaną, jem i pieczoną, zajadam się nią w postaci zup, sałatek, risotta, makaronu, klusek, owsianki, wypieków....i mógłbym wymieniać tak jeszcze długo.. Najbardziej jednak uwielbiam dynię..surową! I choć niektórzy się wzdrygają na samą myśl o zjedzeniu czegoś takiego, ja objadam się nią na potęgę.
Oj taak, jestem uzależniony od dyni. Do tego stopnia, że 1kg tego pomarańczowego miąższu starcza mi na...eee...1 dzień. Tak, na ryneczku goszczę teraz non stop, kupując ją i kupując (ostatnio nawet pani na straganie, u której zwykłem kupować dynię w ilościach niemalże hurtowych, wypaliła: "No nie wytrzymam.. Muszę spytać.. Co Pan robi z tą dynią? Sprzedają ją dalej, czy co???").
Dziś chciałbym zaprezentować przepis absolutnie-fantastyczny, jedno z moich ulubionych dań, jedno z najlepszych, jakie kiedykolwiek dane mi było spróbować!
Kiedy ujrzałem je na cudnym blogu
My best food, od razu zwróciło moją uwagę. Te boskie zdjęcia... Nie od razu jednak zdecydowałem się je zrobić. Miałem bowiem kilka wcześniejszych doświadczeń z podobnymi potrawami, i zawsze coś było nie tak. Próbowałem lasagne z dynią z dodatkiem masła szałwiowego; z orzechami; z kozim serem; czy też z dodatkiem pomidorów. Wszystkie one były smaczne...ale...

no właśnie, żadna nie była idealna... W każdej było 'coś' co zakłócało to fenomenalne połączenie smaków: dyni z ricottą. Gdy jednak wreszcie spróbowałem i tą lasagne...wpadłem po uszy... Znalazłem..znalazłem moją idealna lasagne z dynią. Pokochałem ją do tego stopnia, że robię ją na okrągło, przynajmniej raz w tygodniu, choć najchętniej robiłbym to codziennie;)))
Polecam każdemu, kto tak jak ja, nie wyobraża sobie życia bez dyni, i bez ricotty;)))
Przepis cytuję za
Elą, gdyż jest tak perfekcyjny, że nie potrzebuje on już żadnych zmian:))
Tylko jedna moja uwaga: lasagne tą piekłem już wiele, wiele razy. W zależności od nastroju, czy ilości czasu, używam podpieczonej dyni, lub też surowej, pokrojonej po prostu w drobniejszą kosteczkę (efekt możecie zobaczyć na zdjęciu poniżej - zdjęci z mojej zeszłorocznej, debiutanckiej sesji;))).
LASAGNE SEROWE Z PIECZONĄ DYNIĄ- ok. 600g upieczonej dyni
- 400g ricotty
- 200ml śmietanki
- ok. 70g startego parmezanu
- 3 łyżki posiekanej szałwii
- makaron do lasagne suchy
- sol i pieprz do smaku
na wierzch:
- 50ml śmietanki
- ok. 20g tartego parmezanu
- listki szałwii
-masło do wysmarowania formy

Ricottę wymieszać ze śmietanką, szałwią i połową parmezanu, doprawić solą i pieprzem i delikatnie wmieszać upieczoną dynię w kawałkach (tak, by nie rozwaliła się zupełnie, wtedy lasagne będzie wyższa i atrakcyjniejsza).
Formę (26x20cm) wysmarować masłem. Wyłożyć na spód taką ilość farszu żeby pokryła cały spód, obsypać małą garstką parmezanu. Na to ułożyć płaty makaronu. Następnie ponownie warstwę farszu, posypać znów parmezanem i znów makaron. Kontynuować, aż skończy się farsz, kończąc makaronem. Na wierzch wylać 50ml śmietanki, posypać parmezanem i ułożyć kilka listków szałwii. Piec w temp. 160 stopni przez ok. 35 minut.