Uwielbiam jeść drobne, kruche ciasteczka. Kocham ich maślany smak. Gdy sięgnę po jedno, nie mogę przestać - biorę drugie, trzecie..aż nie będzie już co brać;))
Nie lubię jednak robić tych drobnych, kruchych ciasteczek. A może powinienem napisać 'nie lubiłem'.. Tak, nie lubiłem! Do wczoraj..
Moje dotychczasowe 'ciasteczkowe' przygody, a raczej jedna przygoda, dość skutecznie zniechęciły mnie do podejmowania kolejnych prób. Na baaardzo długi czas.
Za ciastka wziąłem się po raz pierwszy wiele lat temu. Miałem wówczas może 12 lat i 'fazę' na wszystko co 'angielskie': nie piłem nic innego, niż 'English breakfast tea, namiętnie oglądałem BBC mimo że nie wiele tam rozumiałem, na święta Bożego Narodzenia domagałem się puddingu, a na biurku miałem oprawione zdjęcie królowej Elżbiety II, w której po cichu...się podkochiwałem;))
Dlatego też, gdy znalazłem przepis na 'angielskie ciasteczka'..po prostu musiałem je zrobić.
Jak to ja, nikogo nie dopuściłem do pomocy. Wyrzuciłem wszystkich z kuchni, otworzyłem książkę kucharską i zabrałem się do pracy. Po 10 minutach miałem wszystkiego serdecznie dość!! Ciasto w ogóle nie chciało ze mną współpracować, było tak twarde, że swoimi wątłymi rączkami, którymi ledwo trzymałem wałek, nie dawałem sobie z nim rady. Gdy już w końcu udało mi się uzyskać odpowiednią grubość ciasta, ów ciasto okazało się tak kruche, że ciasteczka łamały mi się w dłoniach, gdy przenosiłem je na blachę. I choć końcowy efekt smakowy był genialny, pot i łzy towarzyszące mi podczas robienia tych Biscuits, zniechęciły mnie na długie lata, do podjęcia jakiejkolwiek ciasteczkowej próby.
Poza tym, nie musiałem - kilka lat później odkryłem małą piekarenkę, z której 'kruche domowe' jem do dziś..
Gdy kilka dni temu zobaczyłem na jednym z moich ulubionych blogów - w Ilonkowie, śmietankowe ciasteczka, zakochałem się w nich od pierwszego wejrzenia. Ich kolor, taki maślany, podbił moje serce;) Postanowiłem zaryzykować, wypróbować...i nie żałuję. A wręcz przeciwnie! Ciastka są przepyszne. Kruche, delikatne, takie listkujące. Bardzo podobne do ciasta francuskiego. Mniami...
Ciasteczka robi się w 5 minut, dosłownie. Byłem tym faktem tak mile zaskoczony, że postanowiłem iść na żywioł i upiec coś jeszcze. Otworzyłem listę przepisów 'do wypróbowania' i odnalazłem ciasteczka, o których marzyłem od dawna, ale jakoś nigdy nie miałem odwagi ich upiec. Ujął mnie ich ich wygląd..i nazwa. Melting moments.. Muszę przyznać, że doskonale oddaje ona charakter tych ciastek. One naprawdę rozpływają się w ustach.. Są obłędne..
Reasumując: Uwielbiam jeść drobne, kruche ciasteczka..i uwielbiam je robić...
ŚMIETANKOWE CIASTECZKA Z CUKREM
Składniki na około 60 sztuk:
* 28 dag mąki pszennej
* 25 dag masła (jak najlepszej jakości - ja do kruchego ciasta ZAWSZE używam
masło z Kościana)
* 5 łyżek gęstej śmietany
* 1 żółtko
* 1 białko do posmarowania, cukier kryształ do posypania
Wszystkie składniki zagnieść i rozwałkować, wykrajać niezbyt cienkie ciasteczka. Posmarować białkiem i posypać cukrem (mocno, bo w składnikach ciasteczek nie ma przecież cukru). (Ja włożyłem już wycięte ciastka na ok godz. do lodówki). Piec na blaszce wysmarowanej margaryną i posypanej kaszą manną około 17 - 20 minut, w temperaturze 175ºC, aż będą lekko zarumienione.
(Zamiast bawić się w smarowanie blachy, piekłem ciasteczka na pergaminie. I chyba troszkę za długo je przetrzymałem w piecu, gdyż, niestety, nie są już tak śliczne, jak te u Ilki:((
MELTING MOMENTS
*210g mąki
*60 gram skrobi kukurydzianej (użyłem śmietankowego budyniu bez cukru)
*1/4 łyżeczki soli
*30g cukru pudru
*227g masła w temp. pokojowej
*1 łyżeczka esencji waniliowej
*cukier puder do obtoczenia
Wymieszać mąkę, skrobię i sól. Odłożyć. W drugiej misce 'ubić' mikserem masło z cukrem (ok. 2min), dodać esencję. Do masła dodać suche składniki, dokładnie wymieszać. Szybko zagnieść, uformować kulkę, włożyć na godzinę do lodówki.
Formować z ciasta kuleczki o średnicy ok. 2,5 cm, układać na pergaminie.
Piec 12-15 minut w temp ok. 177st. C.
Odstawić do przestygnięcia na ok 5-10 minut, po czym obtoczyć każde ciastko w cukrze pudrze.